niedziela, 29 września 2019

,,Kult" Łukasz Orbitowski




   ,,Ludzie często tak sądzą, że minie: ból zęba i złe małżeństwo, że dzieci zmądrzeją i staną się mniej podłe, a jeśli nawet do tego nie dojdzie, to dorosną, wyprowadzą się z domu i będą dręczyć swoich współmałżonków. Rzadko kiedy tak się dzieje, ale sama nadzieja, że złe przeminie, jakoś pozwala nam żyć.”




   Orbitowski jak zawsze w swoim specyficznym stylu przedstawia świat, nasz, swojski. Czasem podniosły i natchniony, czasem smutny i beznadziejny, a czasem radosny, bywa też, że i kuriozalny. Ale to nasze podwórko, sąsiedzi jak w każdym miasteczku, ludzie których mijamy na ulicy, ich obawy i nadzieje,  życia, które autor wywleka z ciasnych uliczek, niewygodnych mieszkań, zakamarków ich własnych tajemnic.


   Tym razem przyglądamy się wydarzeniom opartym na faktycznych objawieniach, których (jakoby)  doznał Kazimierz Domański w Oławie. Podejrzewam, że każdy Polak słyszał o tamtych zdarzeniach, lub przynajmniej kojarzy, ze takowe miały miejsce. Orbitowski ubiera Domańskiego w strój Henia Hausnera i w barwny sposób pokazuje nam jego świat. Poznajemy jego dzieciństwo, rodzinę, to, co go ukształtowało, jego podróż przez życie. Życie, które odbierał jak dziecko. Bez niepotrzebnych wymagań, przyjmując z pokorą wszystko, co napotkał po drodze. Któż by się spodziewał, że tak mało skomplikowany i skromny człowiek posiądzie dar uzdrawiania. Który będzie miał łączność z najwyższą instancją, a Matka Boska osobiście będzie go nawiedzać i przekazywać informacje na temat przyszłości kraju, narodu, Oławy. Któż by się spodziewał, że porwie tłumy, jednocześnie nie tracąc nic ze swej niewinności, by ostatecznie zostać pominiętym przez Kościół, wyśmiany przez swych wcześniejszych wyznawców, zignorowany przez przyjaciół i zdradzony przez najbliższych…

   Styl w jakim pisze autor sprawia, że wszystko zdaje nam się  swojskie. Ciężkie czasy PRL, przyzwyczajenia, dawne układy, zależności rodzinne- to, co ma każdy z nas. Pewne fragmenty czyta się z bólem serca, gdy decyzje podejmowane w dobrej wierze, okazują się tymi, które rujnują czyjeś życie. Z konsekwencjami których, ciężko jest iść dalej w świat.

   Książka smutna ale i potrzebna. Twierdzę, że smutna, chociaż sam autor uważa, że to komedia. No nawet jeśli, to i tak bardziej gorzka niż słodka. Pokazuje wyraźnie, że nic co jest nam dane, nie jest na wieczność. Ani spokojne, ułożone życie, nad którym wydajemy się panować, ani wielkie czyny do których jesteśmy zdolni. Wszystko może nam połamać skrzydła, a cuda się kiedyś kończą. 


1 komentarz: