,,Ludzie często tak
sądzą, że minie: ból zęba i złe małżeństwo, że dzieci zmądrzeją i staną się
mniej podłe, a jeśli nawet do tego nie dojdzie, to dorosną, wyprowadzą się z
domu i będą dręczyć swoich współmałżonków. Rzadko kiedy tak się dzieje, ale
sama nadzieja, że złe przeminie, jakoś pozwala nam żyć.”
Orbitowski jak zawsze w swoim specyficznym stylu przedstawia
świat, nasz, swojski. Czasem podniosły i natchniony, czasem smutny i
beznadziejny, a czasem radosny, bywa też, że i kuriozalny. Ale to nasze
podwórko, sąsiedzi jak w każdym miasteczku, ludzie których mijamy na ulicy, ich
obawy i nadzieje, życia, które autor wywleka
z ciasnych uliczek, niewygodnych mieszkań, zakamarków ich własnych tajemnic.
Tym razem
przyglądamy się wydarzeniom opartym na faktycznych objawieniach, których
(jakoby) doznał Kazimierz Domański w
Oławie. Podejrzewam, że każdy Polak słyszał o tamtych zdarzeniach, lub
przynajmniej kojarzy, ze takowe miały miejsce. Orbitowski ubiera Domańskiego w
strój Henia Hausnera i w barwny sposób pokazuje nam jego świat. Poznajemy jego
dzieciństwo, rodzinę, to, co go ukształtowało, jego podróż przez życie. Życie,
które odbierał jak dziecko. Bez niepotrzebnych wymagań, przyjmując z pokorą
wszystko, co napotkał po drodze. Któż by się spodziewał, że tak mało
skomplikowany i skromny człowiek posiądzie dar uzdrawiania. Który będzie miał
łączność z najwyższą instancją, a Matka Boska osobiście będzie go nawiedzać i
przekazywać informacje na temat przyszłości kraju, narodu, Oławy. Któż by się
spodziewał, że porwie tłumy, jednocześnie nie tracąc nic ze swej niewinności,
by ostatecznie zostać pominiętym przez Kościół, wyśmiany przez swych
wcześniejszych wyznawców, zignorowany przez przyjaciół i zdradzony przez
najbliższych…
Styl w jakim pisze
autor sprawia, że wszystko zdaje nam się swojskie. Ciężkie czasy PRL, przyzwyczajenia,
dawne układy, zależności rodzinne- to, co ma każdy z nas. Pewne fragmenty czyta
się z bólem serca, gdy decyzje podejmowane w dobrej wierze, okazują się tymi,
które rujnują czyjeś życie. Z konsekwencjami których, ciężko jest iść dalej w
świat.
Książka smutna ale
i potrzebna. Twierdzę, że smutna, chociaż sam autor uważa, że to komedia. No
nawet jeśli, to i tak bardziej gorzka niż słodka. Pokazuje wyraźnie, że nic co
jest nam dane, nie jest na wieczność. Ani spokojne, ułożone życie, nad którym
wydajemy się panować, ani wielkie czyny do których jesteśmy zdolni. Wszystko
może nam połamać skrzydła, a cuda się kiedyś kończą.
Tutaj jesteś :D A ja Cię wypatruję na innym :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D