niedziela, 8 grudnia 2019

,,Sny umarłych" Polski rocznik weird fiction 2019




,,..Wiele rzeczy tego świata jest branych za zupełnie inne rzeczy tego świata.”


 Grubaśne tomisko, z rewelacyjną, sztywną okładką i niepokojącą grafiką. Efektownie prezentuje się przy zbiorze z zeszłego roku. Czy oprócz walorów estetycznych, posiada również wartość literacką? Powiem Wam jedno- poczujecie się jak podczas przechadzki po zamczysku osobliwości. W zaciemnionych komnatach i mrocznych korytarzach natkniecie się na obce światy, zobaczycie prawdziwe oblicza sąsiadów i bliskich ( nie wiem czy się Wam spodobają), wysłuchacie zaśpiewów i muzyki, jakiej ucho ludzkie nigdy nie powinno usłyszeć. Pewnie wciąż będzie Wam mało bo już taka jest natura ludzka, że chce wiedzieć wciąż więcej i więcej. Więc proszę, idźcie- tam są jeszcze wybory do dokonania, spotkania z demonami i obcymi bytami, tajemnice i alternatywy. Posmakujecie krwi, porażki, nicości, beznadziei, zanurzycie się w bezmiar wszechświata i dobijecie kruchością własnej egzystencji. Po przejściu tych wszystkich kręgów piekielnych jest bardzo możliwe, że skończycie jako szaleńcy, zasilający bezustannym nurtem, liczne szpitale psychiatryczne.  


   A tak całkiem serio-  jestem zachwycona tym tomiskiem bo każde opowiadanie to czekoladka z innym nadzieniem. Tu skumulował się horror w różnej postaci, odcieniu i natężeniu. Jestem pewna, że każdy znajdzie odrobinę własnego co nieco, którym będzie się delektować.

   Według mojej, laickiej skali, na podium stanęło sześć opowiadań, które wydają mi się najlepsze. Kolejność, w której je wymienię nie ma znaczenia, wszystkie równie mocno mnie poruszyły.
   ,,Cela numer siedem” Bartłomieja Fitasa- miałam nieodparte wrażenie, że to kalka z filmów: raz to ,,wstrząsy”, dwa ,,Mad Max” tyle, że bez ryku silników i zapachu spalin, oraz trzy- odcinek z serialu ,,czynnik PSI” gdzie cela więzienia była portalem w inny wymiar.  Przyjemnie się to czytało bo widać, że autor zna się na rzeczy.
   ,,Król karaluchów”  Ian Giedrojć- świetnie skonstruowane i przemyślane, klaustrofobiczne i duszne. Zakończenie dość przewidywalne ale i  tak duży plus za klimat całości.
   ,,Jurodiwy” Mariusz Wojteczek- jak już się rozgrzało i nabrałam apetytu to się skończyło. Szkoda bo potencjał ogromny. Dobra wiadomość jest taka, że będzie kontynuacja, więc autorowi wybaczam, że zostawił mnie w malinach przed sezonem.
   ,,Ziemia mówi” Jakub Bielawski- warsztat panie! Opowiadanie czyta się jak złoto. Nie dość, że legenda w zagrodzie dziadka czyli swojsko i po naszemu, to jeszcze pisarstwo na takim poziomie, że można zejść w ekstazie czytelniczej.
   ,,Larwy (modlitwa do Klary)” Magdalena Świerczek-Gryboś- karkołomny sposób na przedstawienie stanów maniakalnych. Człowiek opętany tą myślą nie jest w stanie normalnie funkcjonować, nic nie jest zwyczajne, wszystko jest zafiksowane w tym temacie. Sprytnie sformułowane frazy, plastyczne opisy, dały taki efekt, że czułam pełzanie tego robactwa po własnym ciele i ogromne współczucie dla Klary.
   ,,Król” Zbigniew Golemienko- świetny debiut, widać warsztatowe niedociągnięcia ale nie na tyle by przeszkodziły w odbiorze historii, którą oczami wyobraźni widziałam już na ekranie kinowym. Posmak prastarej kultury, jeszcze starsze zło, człowiek ze swoimi słabościami ale też determinacją, a to wszystko w sosie gore i mamy pełnokrwisty horror.

   W tomie zawarto również poezję Patryka Kosendy ale ja niestety odpadłam. W trakcie czytania czułam się jak po sporej dawce alkoholu- za duzo alegorii, skojarzeń, właściwie wszystkiego. Bardzo możliwe, że nie rozumiem po prostu tego przekazu, choć mam wrażenie, że w kilku miejscach już już byłam bliska tego, co autor chciał przekazać. Bardzo spodobała mi się jedna strofa: ,,kazano im heblować traumy w szeolu pralinek” Myślę, że taką terapię od czasu do czasu, odbywa każdy z nas. No chyba, że zamienia praliny na coś innego.


   Podsumowując- pisząc o opowiadaniach, które spodobały mi się najbardziej, nie umniejszam pozostałym twórcom. Wydaje mi się, że pomimo ogromnej różnorodności, poziom tegorocznej edycji był dość wyrównany i zapewnił mi kilka wspaniałych godzin spędzonych na lekturze. Czy to już koniec? No nie. Przedstawione propozycje są na tyle żywe, że jeszcze długo będą we mnie szeptały, a w przyszłym roku mam nadzieję na dogrywkę. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz