,,Nie o to nam tu chodzi, czy Gorgonowa jest winna, czy nie
winna, lecz jedynie o to, że jeśli jest winna, to należało jej tego dowieść,
jednak nie przez podsunięcie jej motywu, który może istnieć albo może nie
istnieć, ale przez potwierdzone fakty.”
Zazdroszczę tym, którzy o zbrodni Rity Gorgonowej nie
słyszeli. Zazdroszczę im dlatego, że to jedna z najbardziej zawikłanych,
zagadkowych i do dziś wywołującej ogromne emocje spraw. Podobnie jak incydent
Diatłowa czy morderstwo w Hinterkaifeck –
niby wszystkie te sprawy zostały wyjaśnione, przewałkowane na wszystkie
sposoby, wyciągnięto teorie spiskowe i jakie tylko można, a jednak coś sprawia,
że nie godzimy się z zakończeniem jakie dostaliśmy. Dodatkowo, nie mówimy tu o
fikcji literackiej, a historiach napisanych przez życie, historiach, które
badały tęgie głowy i specjaliści od różnych dziedzin. Co sprawia, że tak trudno
pogodzić się nam z prawdą? Może to tak jak z tą twoją prawdą i moją prawdą? A
może zwyczajnie, po ludzku, nie godzimy się na coś, co wydaje nam się tak
odrażające, tak haniebne, że szukamy na siłę innego wyjaśnienia?
Łazarewicz stworzył
reportaż, który czyta się jak przedni triller. Mamy zarysowane tło lat 30tych,
sposób pracy policji, adwokatów, sędziów, dziś praktycznie nie do
zaakceptowania. Mamy tłumy przekonane o winie potencjalnej morderczyni, gotowej
zlinczować ją tu i teraz. Ale przede wszystkim mamy tu przeogromny dramat
rodziny, która tamtej grudniowej nocy rozpadła się wraz ze śmiercią Lusi Zarembianki. A może to pech samej Rity, który
towarzyszył jej dużo wcześniej, ściągnął nieszczęście na nich wszystkich?
Ta powieść jest
przepełniona smutkiem i bezsilnością. Gorgonowa mierzyła się z życiem jak
umiała, nie była pozbawiona wad ale czy była potworem mordującym dzieci?
Historia niestety tak ją zapamięta- matki będą nią straszyć swoje niegrzeczne pociechy.
A ona nawet nie mogła się bronić. Wymiar sprawiedliwości potraktował ją jako
sprawcę bo nikogo innego nie było w zasięgu. Bo pasowała do motywów i poszlak,
bo nawet trudno mówić tu o dowodach.
Ogromnych wzruszeń
dostarczają również dalsze losy dzieci Zaręby i Gorgonowej. Jakby każde z nich
niosło swoją część nieszczęścia matki. Staś, Romusia, Ewa... Nie
sposób przejść obojętnie nad ich losem.
Przedwojenne gazety
donosiły, że historię Zarębów chcą zekranizować w Hollywood. Niestety, gdy kolejny
sąd potwierdził winę Rity, pomysł zarzucono. Kto by tam inwestował w film bez
szczęśliwego zakończenia. Natomiast w Polsce w 1977 powstał film w reżyserii
Janusza Majewskiego, z głównymi rolami Ewy Dałkowskiej i Romana Wilhelmi. Tutaj,
tak samo jak w życiu i w książce- nie dowiemy się czy sądy się myliły. Twórca
filmu stara się zostawiać interpretację widzowi. I tylko tyle zostało nam do
dziś. Nadal próbuje się rozwikłać sprawę sprzed wojny, która oburza i wzrusza,
budzi złość, kontrowersję i smutek.
Niestety nie dla mnie.
OdpowiedzUsuń