piątek, 16 marca 2018

,,Portret Doriana Graya" Oscar Wilde


    Któż z nas nie chciał zatrzymać młodości na dłużej?  Któż z nas nie zastanawiał się, czy to w ogóle możliwe? A gdyby tak… Gdyby tak istniała możliwość? Pozostać pięknym, młodym, bezkarnie spijającym nektar życia? Bezkarnym? Oooo, to już inna sprawa.






Jedna z moich ulubionych powieści. Oscar Wilde operując przepięknym, poetyckim językiem przedstawił nam historię bardzo skromnego,  urodziwego chłopca z narcystycznymi pobudkami. Dorian wchodzi w świat dorosłości nie skażony jeszcze podłością, złem i obłudą. Pozwala się malować uzdolnionemu Basilowi  Hallwardowi, malarzowi  z bardzo mocno zakorzenioną moralnością, który jest zafascynowany swym młodym przyjacielem. Stara się go chronić przed pokusami świata zewnętrznego. Widać też ogromne uczucia jakimi go darzy, a jakich Dorian zdaje się nie dostrzegać.  Wszystko się zmienia kiedy do ich świata wkracza Henry Wotton. Charyzmatyczny, uroczy hedonista z ogromnym poczuciem humoru, tak bardzo imponuje młodemu anglikowi, że zaczyna go naśladować, głosić jego idee, żyć według jego pomysłu. Problem w tym, że sam Wotton nie szczególnie przykłada uwagę do konsekwencji własnych czynów i zdaje się dobrze bawić tym, jak łatwo przychodzi mu wpływanie na życie innych. Dorian zakochuje się w młodej aktoreczce, bardzo szybko się nią nudzi i kończy znajomość. Dziewczyna umiera, wywołując w chłopaku wyrzuty sumienia. Nie na długo jednak. W skutek filozofii Henrego, a także odkryciu, ze może pozostać bezkarny, Gray rzuca się w wir przyjemności, szaleństw, hulanek. Przestaje być wyrozumiałym, empatycznym człowiekiem, a staje się wręcz tyranem. I chociaż myśli o zmianie, jest zbyt słaby i bezbronny by naprawić wszystkie krzywdy. A te się nawarstwiają.
   Powieść jest dość  odważna jak na purytańską Anglię tamtych czasów. Chociaż dzisiaj już nie wzbudza tak wielkiego oburzenia nad rozwiązłością, kiedy miała zostać wydana, spora część została ocenzurowana, a i tak autor zmagał się z wrogością. Tekst był wielokrotnie przeredagowywany i zmieniany. Wilde  miał np. ukryć wątki homoerotyczne. Fakt, nie ma wielkich scen o takim zabarwieniu ale między wierszami jest tak wiele aluzji, że nie sposób się nie domyślić skłonności bohatera.  To mi akurat nie przeszkadzało . Bardziej drażniło mnie przedmiotowe i prześmiewcze przedstawienie kobiet. Na szczęście tamte czasy mamy za sobą.
    Dużym atutem jest tutaj styl. Bardzo efektowny język i liczne dialogi sprawiają, że powieść czyta się miejscami jak sztukę, a mimo to nie zniechęca. Wręcz przeciwnie. Pobrzmiewa tu dramatyzm, romantyzm i wiktoriańska skłonność do egzaltacji jednocześnie całość jest treściwa i hipnotyzująca. Z całego mojego czarnego  serca polecam.
    Na podstawie książki mamy film z 1945 roku, którego niestety nie oglądałam- jedynie fragmenty. W roku 2009 natomiast, powstał kolejny ,,Dorian Gray” w reżyserii Olivera Parkera. Ben Barnes, który nie ma złotych loków ani alabastrowych lic, poradził sobie z tą rolą wyśmienicie. To zawadiackie spojrzenie, pewność siebie i młodziutki wygląd pozwoliły mu pięknie odegrać powierzoną mu rolę.  Film okazał się bardziej odważny niż książka, reżyser mógł sobie pozwolić na dużo więcej swobody, a jednak nie przekroczył też granic dobrego smaku. Nie zrobił krwawej jatki, chociaż momentami dużo nie brakowało. Te niedopowiedzenia zostawił wygłodniałej wyobraźni widza. Podobał mi się również sposób w jaki pociągnął tę historię- z rozmysłem pozmieniał wydarzenia tak, by jak najdobitniej pokazać  egocentryczną osobowość Doriana, a także upływ czasu, który go nie dotyczył. Najpiękniejsza scena mówiąca właśnie o tym przerażającym fakcie- Dorian wraca do Sali pełnej swych przyjaciół i znajomych z towarzystwa. Wszyscy posunięci w latach, posiwiali, stetryczeni, a młodziutki Dorian zawadiacko staje w drzwiach z wyrazem twarzy ,,Oto jestem. Tęskniliście?”
    Nie sposób tu nie wspomnieć o jeszcze jednym Dorianie,  tym razem zaszczepionego do serialu ,,Dom grozy” z nieocenioną Evą Green. Tutaj postać grana przez Reeve  Carney ma dużo bardziej ludzką twarz. I to jest chyba na dzień dzisiejszy mój ulubiony Gray. Może wkrótce w rankingu pojawią się inni gdyż temat jak i postać wymyślona przez Wilda jest wciąż aktualnym i wdzięcznym tematem.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz