Obiecałam jakiś czas temu notkę o tej powieści, więc
dogoniłam w końcu obietnicę i oto przedstawiam. Henel zdecydowanie trafia u
mnie na wysoką pozycję ulubionych twórców. Jak już dorosnę to będę odkrywcą,
wynajdę coś, czego jeszcze nikt inny nie wynalazł, będę mieć tyle forsy, że
zasponsoruję naszych rodzimych twórców i
tym samym pokażemy światu, że u nas też umieją pisać. A jak mi jeszcze ktoś
powie albo napisze, że nie czyta polskiej literatury bo jest nie warta uwagi to
narobię takiego rabanu, że zatęsknią za ostatnią krucjatą. Ale do rzeczy.
Wszyscy mamy większą bądź mniejszą wiedzę o hinduskich
bóstwach, o tym kim są thugowie, tak jak wiemy, że Niemcy wplatali w swoje idee
polityczne magię, okultyzm i mistycyzm. Wyznawcami tych teorii był nie tylko
sam Hitler ale i Hess czy Himmler. Zakładano tajne organizacje, zatrudniano
astrologów i wróżbitów, odbywały się seanse spirytystyczne, poszukiwano
magicznych artefaktów. Wydaje się wam to odjechane? A co powiecie na to, że oni
nie zamierzali ograniczyć się do Mateczki Ziemi? Oni mieli wielki plan by
wyruszyć też w kosmos! Wyobraźcie sobie co by się działo, gdyby im się rzeczywiście
udało obudzić mistyczne siły, wyzwolić moce, które istniały na długo przed
człowiekiem, wyobraźcie sobie, że to mogło się dziać w sąsiednim miasteczku, być może w waszej
wsi. Macie to? Henel też na to wpadł. To co on wyzwolił na stronach swej
książki to prawdziwa petarda! Dosłownie.
Major
Staszewski mieszka samotnie w Kęszycy Leśnej. Uważany przez innych za
szajbniętego staruszka, czujnym okiem przygląda się sytuacji wokół wsi.
Patroluje lasy i stara się wzbudzić zainteresowanie władz niebezpieczeństwem
jakie czai się w międzyrzeckich podziemiach. Nikt nie bierze poważnie słów
byłego żołnierza, nikt nie zamierza nawet sprawdzić czy w jego słowach nie ma odrobiny prawdy. Przez przeszłość jaką
ma za sobą trudno się im dziwić, że widzą w nim tylko wariata. Ale major zna
prawdę. Był świadkiem wydarzeń, które szybko zatuszowano, narażając życie stał
się bohaterem, którego nigdy nie wspomniano. Mając otwarty umysł i
dostrzegając, że zło może znowu wyciągnąć swe macki, postanawia ratować co się
da przed zapomnieniem i spisuje swoje wspomnienia. Dzięki temu wracamy do
czasu, gdy pełnił służbę w bazie przejętej przez rosyjskich żołnierzy.
Poznajemy jego przyjaciół i odkrywamy tajemnice. Schodzimy do podziemi gdzie
sam Chruszczow kazał szukać dzieł sztuki i kosztowności, a znalazł coś, czego
nikt nie mógł się spodziewać.
Powieść
nie tylko straszy jaskrawą wizją tego,
jak mogłyby się potoczyć losy ludzkości, gdyby naziści wygrali wojnę, albo jak
mogłaby się owa wojna potoczyć gdyby zdołali ujarzmić siły niepojęte ludzkim
umysłem. Tutaj przejmują nas też losy rodzin przesiedlanych, martwią nas
stosunki polsko-rosyjskie, kibicujemy Władkowi i Wandzie, z niedowierzaniem
słuchamy legend i wierzeń, denerwuje nas ignorancja mieszkańców wsi. Taki
mariaż wielu doznań w połączeniu z wartką, dość szybką akcją, dała nam świetną
historię. I chociaż skończy się tak, jak skończyć się musiała- tutaj akurat nie
dałam się uwieść i domyśliłam się zakończenia-
nie żałuję czasu, poświęconego lekturze. Mam nadzieję, że i Wam da sporo
satysfakcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz