piątek, 15 września 2017

,,Słowiańskie koszmary" -antologia słowiańskiej grozy

   Po  ,,Krwi zapomnianych bogów” doczekaliśmy się drugiej odsłony słowiańskiego horroru. Tym razem poprzeczka została podniesiona mooocno do góry  i tak jak wcześniej mieliśmy świetne opowiadania, tak tym razem autorzy po prostu porwali pomysłami i doskonałym wyczuciem tematu.





   Aby zrozumieć  wierzenia Słowian, należy odrzucić dzisiejszy porządek oparty na prostym układzie dobro-zło. Wszelkie nadprzyrodzone siły pochodziły z natury, cały ówczesny świat przepełniała niewidzialna boska energia, człowiek był częścią harmonijnej całości. Potęga i siła bóstw budziła podziw i pokorę. W pomroce dziejów straciliśmy bądź została nam odebrana nasza kulturowość. Ostatecznie pierwotne wierzenia starła na proch, szalejąca rządza chrystianizacji. Aż doszliśmy do miejsca, gdzie dawni bogowie zaczęli znowu przemawiać. Jesteśmy spragnieni, wręcz głodni wiedzy na temat ówczesnych wierzeń, o czym świetnie opowiedział we wstępie Witold Jabłoński. Nauczyliśmy się, że nasza przeszłość była przaśna i infantylna, że dziewczęta biegały boso po rosie, a chłopcy w lnianych, czystych koszulach prężyli mięśnie machając kosami i zawsze wychodzili zwycięsko z plemiennych potyczek. Prawda jest jednak taka, że życie w tamtych czasach nie było sielankowe. Życie samo w sobie miało wartość, której dziś nie potrafimy sobie nawet wyobrazić.  Życie, które toczyło się innym rytmem , w innych realiach. W harmonii ze światem, który zamieszkiwały dziwożony, chmurnik, dżdża i topichy, a rzucone klątwy i uroki mogły przetrwać całe wieki,  dręcząc kolejne pokolenia nieszczęśników. W harmonii, która potrzebowała krwawych ofiar i zemsty za krzywdy.
Już Adam Mickiewicz był przekonany o słowiańskim rodowodzie wampirów i upiorów gdy pisał ,,Wiara w upiory wyszła z łona ludu słowiańskiego”.  Czy współcześnie, tym tomem,  udało się choć w części oddać klimat tamtych wieków? Sięgając  do samych korzeni, stworzono doskonały zbiór gdzie na kanwie zapomnianej mitologii, naszej rodzimej mitologii,  odżywają dawne strachy, lęki i obawy. Świetnie dopracowane teksty to zasługa idealnie dobranych autorów –między innymi Grzegorz Kopiec, Mariusz Orzeł Wojteczek, Michał Stonawski, Anna Musiałowicz. Zaskakującym, a jednocześnie bardzo trafnym wyborem, okazało się też zaproszenie  Katarzyny Bromirskiej i Mikołaja Rybackiego czyli muzyków z zespołu Percival Schuttenbach, co zaowocowało ich wspólnym opowiadaniem ,,Svantevit”.
Miałabym spory problem w wyborze jednego, najlepszego opowiadania. Wydaje mi się, ze każda z przedstawionych tu historii jest na wysokim poziomie, podszyta niezłym ładunkiem grozy, dopracowana technicznie i spójna. Każda wniosła jakiś ładunek emocjonalny- od prawdziwej grozy po smutek i żal, a nawet  śmiech bo i takie się zdarzyły. Ale najważniejsze, że tak opowiadania dziejące się współcześnie, jak i te przeniesione w przeszłość  obudziły naszą ciekawość, tknęły strun, na których już dawno nikt nie grał, a jednak wciąż brzmią znajomo.  Już gdzieś pisałam, że starałam się smakować ten zbiór, przebywać w tym prastarym świecie jak najdłużej bo  lektura była naprawdę wyśmienita. Mam nadzieję, że doczekamy się kontynuacji  gdyż tematyka jest jak najbardziej do wykorzystania i myślę, że niejeden twórca może tu jeszcze sporo pokazać. 


3 komentarze:

  1. Przyznam, że sam tytuł książki mnie zaciekawił a twój tekst jeszcze bardziej rozbudził moją chęć do przybliżenia jej sobie. Niestety w tym miesiącu już zrobiłem zakupy książkowe, ale jeśli nie zapomnę to kupię sobię książeczki w październiku.
    I takie małe pytanie. Czy można czytać "Słowiańskie koszmary" nie znając pierwszego tomu czy jednak lepiej przeczytać wcześniej "krew zapomnianych bogów"?

    Pozdrawiam i zapraszam na swój blog

    https://ksiazki-czytamy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Można spokojnie czytać bo to są zbiory opowiadań :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam takie książki, nie dosyć, że towarzyszy im dreszczyk emocji, to dodatkowo wprowadza element edukacyjny. Wierzenia Słowian są ciekawym zagadnieniem, a tak na prawdę bardzo mały o tym wiemy :).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń