niedziela, 14 maja 2017

,,Doktor Sen" Stephen King - recenzja

   Znając twórczość Kinga, nie sposób nie znać ,,Lśnienia" A jeśli już ,,Lśnienie" to oczywiście Dan Torrance i jego dar, który z pewnością wymienił by na moce bardziej przydatne i spektakularne. Chociaż z drugiej strony, nie wiem czy ktoś chciałby się zamienić- taki Spiderman czy Wolverine po ciągłym spotykaniu ducholudków mógłby szybko wylądować na stosownym leczeniu. A Dan? Jak ten chłopiec dał sobie radę? Jak potoczyło się jego życie? Właśnie ,,Doktor Sen" jest kontynuacją jego losów.






   Stephen King bardzo dobrze zna swoich czytelników, ale również zaprzyjaźnia się z postaciami, które tworzy. Czasem ta przyjaźń tak bardzo nie daje mu spokoju, że miotany wiatrem przeznaczenia chwyta w końcu za pióro, długopis czy tam klawiaturę, czy czym tam jeszcze król pisze i konstruuje świat takiego bohatera. 
   Poznajemy tu Dana jako dorosłego człowieka, który nie bardzo sobie radzi z życiem, okaleczonego przez doświadczenia z dzieciństwa, zmagającego się z alkoholizmem, aż chciałoby się rzec, że uczeń przerósł mistrza mając w pamięci  fanaberie Torrance'a seniora. Włóczy się po kraju, zagląda do barów, zawiera przygodne znajomości, podejmuje się sezonowych prac. Taki samotnik skazany na zatracenie, bezskutecznie próbujący zagłuszyć swój dar.  Pewnie skończyłby znacznie bardziej żałośnie niż jego ojciec gdyby nie praca w hospicjum i  Abra Stone, która stanęła mu na drodze. Kiedy ta dziewczynka nawiąże z nim kontakt, na horyzoncie pojawi się Prawdziwy Węzeł i to będzie główny wątek tej opowieści. 
   King stworzył na nowo obraz współczesnego wampira. Zapomnijcie o latającym, nietoperzowatym stworze, zapomnijcie o bestiach jakie pomieszkiwały w Salem. Zabgrejdowany model kocha się w bajeranckich wozach turystycznych, przemierza juesej wzdłuż i wszerz by nie dać się namierzyć, żyje w sekcie niczym niegdysiejsze dzieci-kwiaty i pożywia się ,,parą" gdyż krew jest już passé. Ową substancję wysysają najchętniej z niewinnych dzieciątek, a im bardziej przy tym dręczą swoją ofiarę, tym bardziej ,,para" ma kopa i ładuje akumulatorki kreaturom. Ale nie każde dzieciątko posiada ów specyfik. Tak się złożyło, że Abra miała dużo i to takiego, że Węzeł nie mógł sobie odmówić polowania na nią. Skąd mieli wiedzieć, że dziewczyna, wspierana przez Dana rozprawi się z nimi tak bezlitośnie? No nie mogli, dlatego wpadli we własne sieci.
   Poznawanie wzajemnych relacji tej dwójki przy planowaniu bitwy jaką musieli stoczyć, była najprzyjemniejszą częścią lektury. To w jaki sposób radzili sobie z jasnością, jak  z niej korzystali, jak ukrywali przed innymi, także to, że ich losy były ze sobą bardziej splecione niż by się mogło wydawać. Mniej przyjemne było zakończenie- nastąpiło szybko, bez specjalnych emocji i zaskoczenia. King po prostu zakończył i koniec pieśni.
   Czy koniecznie trzeba znać treść ,,Lśnienia" by przeczytać ,,Doktor Sen"? Nie trzeba - zrozumiecie tekst i odrębną historię, z jakimiś tam powiązaniami z dzieciństwa.  Ale  z pewnością  nie zrozumiecie niektórych myśli, nawiązań i zachowań Dana, nie odkryjecie jak wielki balast przejął od ojca. Ponadto tutaj mamy zupełnie inny sposób narracji, inny klimat, uwaga skupia się na innych emocjach. Bardzo pożądanymi wątkami są te, opowiadające o jasności, których wcześniej brakowało.
Ostatecznie dostaliśmy do łapek całkiem fajny thriller z dodatkiem obyczajówki, psychologii, dramatu i odrobiny zjawisk paranormalnych. Nie spodziewajcie się wiec koszmaru rodem z najczarniejszych horrorów bo tego tu nie ma.
Korzystałam z ebooka i funkcji ,,bez limitu" w Legimi.


1 komentarz: