wtorek, 10 listopada 2020

,,Grzesznik" Artur Urbanowicz

 


,,Zrobię ci najgorszą rzecz, jaką tylko mógłbym zrobić. Nawet nie jesteś w stanie sobie tego wyobrazić. Nie zabiję cię. Nie będę cię torturował. To przeżytek. Zrobię coś o wiele gorszego.’’



   Marek jest gangsterem. Bezwzględnym, zimnym, typowym przykładem zbira, pozbawionego wyrzutów  sumienia. Poukładał sobie świat na zgliszczach innych ludzi. Jest pewny siebie, uważa się z przebojowego, niepokonanego i nawet zabawnego gościa. Nie wierzy by ktokolwiek, lub cokolwiek stanowiło dla niego jakieś zagrożenie. Jest tak bardzo egocentryczny, że nawet rodziny nie potrafi obdarzyć uczuciem i zrozumieniem. Głównym priorytetem jest on sam.

   Zmiana następuje w dniu, gdy ulega wypadkowi. Wszystko, co dotąd trzymał w garści, zaczyna mu się wymykać, rozpadać w pył. Traci grunt pod nogami, dostrzega wszystko to, co dotąd było mu obojętne. Staje twarzą w twarz z okrucieństwem i perwersją, jakiej nawet on nie stosował. Czy Marek wie co naprawdę jest stawką w tej grze? Czy uda mu się wykorzystać wszystkie karty, jakie mu jeszcze zostały? I tak, i nie. Rozgrywki takiej ligi, nigdy nie kończą się jednoznacznie.

   Autor bardzo autentycznie opisał gangsterskie zagrania, język i zachowania. Marka wykreował na takiego gościa, któremu człowiek chętnie sam by spuścił bęcki. Arogancki, pewny siebie, irytujący, śmiejący się z własnych dowcipów facet, któremu nie chce się współczuć nawet wtedy, gdy jest już w niezłych tarapatach. Mniej interesująco wypadła część ,,horrorowa” – dość przewidywalna, wtórna,  niektóre dialogi brzmiały trochę kiepsko i część  wydarzeń  zgrzytała. Końcowy twist, też trochę ograny. Trzeba było przebrnąć też przez odrobinę mielizn i dłużyzn, ale jednocześnie zainteresowanie, wzbudzone przez tą opowieść, nie pozwalało na odłożenie książki.  A w ostatecznym rozrachunku, chyba właśnie o to chodzi każdemu autorowi.



1 komentarz:

  1. Po książkę nie sięgnę, bo mierzi mnie "gangsterski świat". Nawet filmy o gangsterach oglądam tylko dlatego, by zobaczyć jak organy ścigania się z nimi rozprawiają. Życie wielokrotnie pokazało, że w obliczu tragedii jaką jest wypadek nas samych czy naszych najbliższych, jesteśmy zmuszeni przewartościować swój świat i profesja nie ma z tym wiele wspólnego. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń