piątek, 18 listopada 2016

The Unspoken

The Unspoken 2016
Film, recenzja



Foto z sieci


Film od początku wprowadził mnie w dobry klimat. Żadnego pitu pitu tylko od razu bach! Zagadką między oczy. W domu stojącym na uboczu znika cała rodzina. Po jakimś czasie wprowadza się do niego samotna matka z niemówiącym synem. Na codzień towarzyszy im Portia, a z pobliskiego miasteczka przybywa Angela by pomóc przy chłopcu. Spokój kończy się gdy dom ożywa. Wiadomo, jak to w nawiedzonym domu. Gary wyskakują z szafek, wścibska laska jest duszona przez niewidzialne dłonie, znika pracownik, pukanie w drzwi - pełen wachlarz przyjemności. Co prawda parskam śmiechem gdy ożywa truchło psa i zastanawiam się po co Angela ciągle nosi po domu torebkę, przewieszoną przez ramie ale akcja dość płynnie się toczy więc się nie czepiam.
Banda wsiowych głupków zachowuje się jak cielęta pogryzione w zadki przez gzy i nie da się nie przewidzieć, że źle skończą. Angela natomiast dostrzega pewne fakty ze swego życia i dochodzi do oczywistych wniosków.. Wyjaśnienie jednak okazuje się zupełnie inne. To film o nawiedzonym domu, który kończy się niestandardowo i dla amatorów tego gatunku to na pewno będzie dużym plusem. Nie mówię, że to zakończenie pełne fajerwerków. Szczerze mówiąc jest trochę naciągane ale to przynajmniej coś innego niż kolejny, zapomniany trup w piwnicy.
Nie spodziewajcie się po nim wielkich przeżyć. Co to, to nie. Ot, dobry film tego gatunku, dość przewidywalny, ale jednak naznaczony szczyptą innowacji.
Podobał mi się również wybór Sharon Da Silva  na odwórczynię głównej roli. Pamietamy ją z takich filmów jak ,,Silent Hill" czy ,,Dom w głębi lasu".
Jak już dacie się zaskoczyć finałem, przeczekajcie napisy. Bo tam pozostawiono jeszcze jeden element, którym fanom gatunku musi się spodobać. Albo przynajmniej wywołać uśmiech.
W mojej ocenie 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz