sobota, 29 kwietnia 2017

,,Prosta historia o morderstwie" - recenzja

,,Prosta historia o morderstwie" (2016)
Reż. Arkadiusz Jakubik



Foto Filmweb

   Arkadiusz Jakubik od jakiegoś czasu zaskakuje swoich fanów. Nie wystarcza mu sława specyficznego aktora. Nie sposób zapomnieć scen gdy się wykrwawia z odgryzionego penisa (Drogówka), biega odziany w zwiewne szatki jako producent pornoli (Jak to się robi z dziewczynami) czy traci głowę (Wołyń). Sprawdza się też jako wokalista (Dr.Misio) i reżyser. ,,Prosta historia o morderstwie" jest jego drugim reżyserskim dziełem i mam nadzieję, że nie ostatnim, chociaż trochę kazał nam poczekać. Obsada jest obłędna- Andrzej Chyra, Kinga Prejs i Filip Pławiak, którego rola w ,,Czerwonym pająku" była tak doskonała, że dość wysoko stawiam mu poprzeczkę. Tutaj co prawda nie miał aż tak dużego pola do pokazania swoich umiejętności, ale i tak dobrze się sprawdził. 
    Na samym początku są trupy- czyli wg starej dobrej szkoły- najpierw trzęsienie ziemi, potem kolejne wstrząsy. Widzimy rodziców Jacka, zamordowanych w rodzinnym domu. Zamieszanie, policja, konsternacja, chaos. Następnie narracja zaczyna biec dwutorowo- a więc spoglądamy wstecz na wydarzenia, które doprowadziły do zbrodni. Na początku wyłania się obraz kochającej, zwyczajnej rodziny. Jacek idąc w ślady ojca zostaje policjantem, zaczyna z nim służyć na tym samym komisariacie. I tutaj okazuje się, że rodzina nie jest tak doskonała, a kochający ojciec nie dość, że alkoholik i domowy tyran to jeszcze skorumpowany, wykolejony wrak. Mamy tu wszystkie odcienie walki z nałogiem. To znaczy walczy Jacek. Bo ojcu nie przeszkadza, matka usprawiedliwia, koledzy wspierają i bronią.  Widzimy jak chłopak stara się chronić rodzinę, nawet za cenę własnego, spokojnego życia, a zderza się z murem niezrozumienia. 
  Retrospektywna narracja miała ukazać dwa wątki- jedna to tragedia rodziny, druga natomiast to życie zawodowe ojca  i współpraca z gangsterami. Dla mnie jednak wątek rodzinny mocno zdeterminował ten drugi. Sceny były po prostu dosadniejsze, uczucia i strach rodziny bardziej działały na wyobraźnię niż powiązania z małomiasteczkowymi bandytami, które zresztą były mdłe, słabo zaakcentowane. Brakło scen ukazujących prawdziwy obraz tych powiązań, trochę więcej realności i pieprzyku.  Gang na hulajnogach nie przekonał mnie tak jak ojciec, którego męskość przejawiała się chlastaniem żony po twarzy. 
  Film godny polecenia, kryminał, sensacja, dramat, nie przegadany, z doskonałym aktorstwem, przykuwający uwagę. Czekam na kolejny pomysł Jakubika. 
  

2 komentarze:

  1. Szczerze mówiąc, nie oglądam zbyt wielu filmów. Ostatnio nawet myślałam, czyby tego nie zmienić, no i wpadam na ten wpis. To chyba znak, żebym w końcu poszerzyła horyzonty i wytknęła nos z książek :D Tylko co ja poradzę, że wolę powieść niż nawet najlepiej wyreżyserowane filmy. Ale ten obejrze, bo mnie zaciekawiła ta racenzja.
    Pozdrawiam i zapraszam:
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie książki też na piedestale, ale filmom też nie umiem się oprzeć, a czasu jakoś na te wszystkie przyjemności nie przybywa ;)
      Mam nadzieję, że film Ci się chociaż trochę spodoba ;)

      Usuń