czwartek, 6 lipca 2017

,,Podziemne miasto" Łukasz Henel

Obiecałam jakiś czas temu notkę o tej powieści, więc dogoniłam w końcu obietnicę i oto przedstawiam. Henel zdecydowanie trafia u mnie na wysoką pozycję ulubionych twórców. Jak już dorosnę to będę odkrywcą, wynajdę coś, czego jeszcze nikt inny nie wynalazł, będę mieć tyle forsy, że zasponsoruję  naszych rodzimych twórców i tym samym pokażemy światu, że u nas też umieją pisać. A jak mi jeszcze ktoś powie albo napisze, że nie czyta polskiej literatury bo jest nie warta uwagi to narobię takiego rabanu, że zatęsknią za ostatnią krucjatą. Ale do rzeczy.





Wszyscy mamy większą bądź mniejszą wiedzę o hinduskich bóstwach, o tym kim są thugowie, tak jak wiemy, że Niemcy wplatali w swoje idee polityczne magię, okultyzm i mistycyzm. Wyznawcami tych teorii był nie tylko sam Hitler ale i Hess czy Himmler. Zakładano tajne organizacje, zatrudniano astrologów i wróżbitów, odbywały się seanse spirytystyczne, poszukiwano magicznych artefaktów. Wydaje się wam to odjechane? A co powiecie na to, że oni nie zamierzali ograniczyć się do Mateczki Ziemi? Oni mieli wielki plan by wyruszyć też w kosmos! Wyobraźcie sobie co by się działo, gdyby im się rzeczywiście udało obudzić mistyczne siły, wyzwolić moce, które istniały na długo przed człowiekiem, wyobraźcie sobie, że to mogło się dziać  w sąsiednim miasteczku, być może w waszej wsi. Macie to? Henel też na to wpadł. To co on wyzwolił na stronach swej książki to prawdziwa petarda! Dosłownie.
                Major Staszewski mieszka samotnie w Kęszycy Leśnej. Uważany przez innych za szajbniętego staruszka, czujnym okiem przygląda się sytuacji wokół wsi. Patroluje lasy i stara się wzbudzić zainteresowanie władz niebezpieczeństwem jakie czai się w międzyrzeckich podziemiach. Nikt nie bierze poważnie słów byłego żołnierza, nikt nie zamierza nawet sprawdzić czy w jego słowach  nie ma odrobiny prawdy. Przez przeszłość jaką ma za sobą trudno się im dziwić, że widzą w nim tylko wariata. Ale major zna prawdę. Był świadkiem wydarzeń, które szybko zatuszowano, narażając życie stał się bohaterem, którego nigdy nie wspomniano. Mając otwarty umysł i dostrzegając, że zło może znowu wyciągnąć swe macki, postanawia ratować co się da przed zapomnieniem i spisuje swoje wspomnienia. Dzięki temu wracamy do czasu, gdy pełnił służbę w bazie przejętej przez rosyjskich żołnierzy. Poznajemy jego przyjaciół i odkrywamy tajemnice. Schodzimy do podziemi gdzie sam Chruszczow kazał szukać dzieł sztuki i kosztowności, a znalazł coś, czego nikt nie mógł się spodziewać.
                Powieść nie tylko straszy jaskrawą wizją  tego, jak mogłyby się potoczyć losy ludzkości, gdyby naziści wygrali wojnę, albo jak mogłaby się owa wojna potoczyć gdyby zdołali ujarzmić siły niepojęte ludzkim umysłem. Tutaj przejmują nas też losy rodzin przesiedlanych, martwią nas stosunki polsko-rosyjskie, kibicujemy Władkowi i Wandzie, z niedowierzaniem słuchamy legend i wierzeń, denerwuje nas ignorancja mieszkańców wsi. Taki mariaż wielu doznań w połączeniu z wartką, dość szybką akcją, dała nam świetną historię. I chociaż skończy się tak, jak skończyć się musiała- tutaj akurat nie dałam się uwieść i domyśliłam się zakończenia-  nie żałuję czasu, poświęconego lekturze. Mam nadzieję, że i Wam da sporo satysfakcji.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz