czwartek, 20 czerwca 2019

,,Nadchodząca rasa" Edward Bulwer-Lytton




   ,,Jednakże, chociaż nie istnieją prawa, które my za takie uznajemy, żadna rasa nadziemna nie jest tak praworządna, jak ten podziemny lud.”





   Zaskakujące jest to, że dopiero po 147 latach, ta doskonała książka została przetłumaczona na język polski, a jest to przecież  jedno z pierwszych dzieł s-f. Korzystając z okazji jakie dało nam Wydawnictwo IX, należy natychmiast nadrobić lekturę, pełną utopijnych teorii, rozważań nad wyższością różnych gatunków, nad równouprawnieniem ale i odrobiną romansu, satyry jak i dobrej przygodówki.

   Autor wykreował bliźniaczy nam świat- bliski, a jednocześnie daleki.  Świat ukryty we wnętrzu Ziemi, do którego zupełnie niespodziewanie dostaje się pewien podróżnik. Spotyka tam istoty, z którymi łączą nas wspólni przodkowie ale ich styl życia, prawa, przyzwyczajenia są tak różne, że aż nieprawdopodobne. Tworzą rozległe  miasta, nie znają głodu ani biedy, wszyscy są równi i długowieczni. Do dyspozycji maja tajemniczą moc Vril, która uzdrawia jak i zabija, buduje ale i niszczy. Mieszkańcy są  na tak wysokim poziomie rozwoju, że nie  ma wojen, uczucia zazdrości, przestępstw.
   Gość na początku jest zachwycony tym idealnym porządkiem. Ale czy to na pewno idealny ustrój? Co sprawia, że budzą się w nim wątpliwości? Dlaczego nie wykorzysta sytuacji by zostać w tym raju?

   Nawiązania do ,,Tajemniczej rasy” są w naszej popkulturze, jak i życiu codziennym  dość liczne. Kojarzymy starożytną cywilizację Aghartę, mieszkającą właśnie pod Ziemią czy tez przybyłych z kosmosu Reptilian.  Verne napisał swoją ,,podróż do wnętrza Ziemi” , a Helena Bławatska uznała, że  fragmenty książki zostały  oparte na ezoterycznej prawdzie.
    Tajemnicza moc Vril jak i podziemne kompleksy na pewno wielu z nas kojarzą się z przedwojennymi Niemcami, gdyż to oni  posiadali tajne organizacje o nazwie Thule i Vril właśnie.  Thule miało  dać początek nazizmowi, zwiększać swoje wpływy i władzę przez użycie magii i okultyzmu. Szczególnie zagorzałym miłośnikiem miał być sam Heinrich Himmler. Vril natomiast miało pozyskiwać odpowiednie uzbrojenie i sprzęt, potrzebny do wygrania wojny, a że miała to być najnowocześniejsza technologia, nawiązano kontakt z obcą cywilizacją o nazwie Aldebarana.  W 1937 r pod Jelenią Górą, doszło do katastrofy pozaziemskiego statku, a cały bajzel zamieciono do bazy – uwaga, uwaga- wykutej w litej skale w Górach Sowich. Spekuluje się, że cały ten kompleks wysadzono pod koniec wojny, a pozostałości organizacji przeniesiono elegancko i cichaczem na Antarktydę.
Biorąc pod uwagę fantazję z jaka naziści podchodzili tak do nauk ścisłych jak i paranauki, nie wykluczałabym zupełnie, że tego wszystkiego próbowali.

   Z racji wieku utworu znajdą się tu fragmenty naiwne, dość zabawne z naszej perspektywy, dlatego należy brać poprawkę na czas w jakim on powstał. Poza tym nie napotkamy trudności językowych jakie mają niektórzy czytelnicy choćby z Lovecraftem. Tutaj cała historia idzie gładkim, dopracowanym stylem. Postacie są charakterystyczne i mocno zapadające w pamięć, choć ostatecznie to i tak  najważniejsze jest tu przesłanie . Nie, nie zdradzę jakie. Sam przeczytaj. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz