czwartek, 26 stycznia 2017

Autopsja Jane Doe

Autopsja Jane Doe 2016
reż. André Øvredal



foto filmweb

Film wyreżyserowany przez norweskiego twórcę André Øvredal, któremu życzyłabym aby dalej szedł tym kursem. Pamiętam jego ,,Łowcę Trolli" ale to, co pokazał teraz jest szczególnie udane. Tajemnicza historia opowiedziana w ciasnej przestrzeni, z minimalną ilością bohaterów i malowana sugestywnymi obrazami  jest doskonałym przykładem na to, że da się zrobić dobry film bez beczki specjalnych efektów. Tutaj efektem było granie na emocjach widza. To, jak opowieść wywoływała  współczucie do postaci, chęć rozwikłania zagadki.
      Ojciec  z synem są patologami sądowymi. Od samego początku wzbudzają sympatię gdy widzimy ich przy głośnej muzyce, jak z zapałem, ekscytacją i widoczną przyjemnością wykonują swoją pracę. Nie są zimnymi draniami, babrającymi się we flakach denatów. Chociaż muszą badać zwłoki by odkryć przyczynę zgonu, robią to z widocznym szacunkiem i poszanowaniem, a jednocześnie wykorzystują ten czas do rodzinnych pogawędek. Prosektorium i korytarz są nasycone takimi barwami, że aż się prosi by zaczęło się tam coś dziać. Nie trzeba na to długo czekać. Wprowadzenie dreszczyku następuję przed upływem 30min, więc całkiem niezły wynik. Tym bardziej, że nie jest to chluśnięcie wiadra krwi na kamerę, a subtelna manipulacja naszej wyobraźni. Klimat się zagęszcza gdy należy zbadać śliczną, młodą dziewczynę. Wygląd zwłok nijak nie ma się do okoliczności, w których je odkryto. Lekarze mają jedną noc by wyciągnąć odpowiednie wnioski, lecz im dalej posuwają się z pracą tym trudniej powiązać im fakty. Ciało okazuje się skarbczykiem różnych dziwności i chociaż następuje moment, w którym można się spodziewać dalszej części, wciąż z przyjemnością obserwowałam czy na pewno się nie omyliłam. Szybkie poukładanie faktów i przyznanie się bohaterów, że nauka nic tu nie zdziała była dla mnie plusem.  Tylko otwarte umysły dopuszczają takie rozwiązania. Chociaż wiem, że są osoby, którym nie podobało się, że chłopcy szybko przeszli nad tym do porządku dziennego. Później następuje kumulacja zdarzeń- dziwne odgłosy, cienie, szalejąca burza, tylko zrozumienie ojca i syna niezmienne i niewzruszone. Jak i zwłoki na stole. I przy tym wszystkim tak bardzo chciało by się żeby ta powieka mrugnęła, czy choćby palec drgnął. To niewzruszone oblicze powodowało wyczekiwanie, które jednak nie nastąpiło. Zostało kilka pytań bez odpowiedzi, wśród których najważniejszym byłoby ,,czy ta sekcja rzeczywiście się odbyła?"
Nie spodziewajmy się, że znajdziemy tu jakieś nowatorskie pomysły czy zmyślne sztuczki filmowe. To po prostu dobry film z gatunku, który warto obejrzeć. Oczywiście przez tych, którzy ten gatunek lubią bo jest tu trochę makabry przy krojeniu zwłok, są subtelne niuanse, które można niemal przegapić, balans miedzy tym co należy zrobić, a okazaniem szacunku, drugie dno i spory apetyt na jeszcze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz