piątek, 13 stycznia 2017

Wypuść mnie proszę

,,Wypuść mnie proszę"
Edward Lee
Recenzja




Edward Lee uprawia horror z gatunku, tego ekstremalnego. Choć jest bardzo popularny, nasze wydawnictwa niechętnie publikują jego dzieła. Na szczęście tam, gdzie pojawia się potrzeba, znajdzie się i ktoś, kto ją może zaspokoić. Dom Horroru zdecydował się na wydanie tego zbioru i mam nadzieję, że pójdzie za ciosem, zaszczycając nas kolejnymi pozycjami Lee.
Myślę, że ten gatunek nie jest dobry dla czytelnika, który dopiero rozpoczyna zabawę z horrorem. Ogrom brutalnych opisów, zezwierzęcenie, odarcie z ludzkiej godności, ukazanie tej pierwotnej cechy, jaka tkwi w każdym z nas- nie do końca zachęci takiego literackiego prawiczka do zagłębiania się w odmęty szaleństwa. Ba. Nawet czytelników, zaznajomionych już z horrorem, ten akurat nurt może zniechęcić. Oczywiście znajdą się i tacy, którzy od razu to pokochają i ja im życzę jak najwięcej dobrych wrażeń.
Tomik ,,Wypuść mnie proszę" to jedenaście opowiadań przez które autor przeciągnął mnie jak Rzymianie wlekli nieszczęśników za koniem. Niezbyt wyszukanym językiem, bez zawiłych opisów i wylewnych treści, za to często z dużą dozą wulgaryzmów odchylił odrobinę zasłonę, która skrywa okropności od jakich odwracamy wzrok. Nie do końca jest to wyimaginowany świat. Wiele z sytuacji, o których nam mówi dzieje się, bądź mogłoby się dziać tuż obok nas. Pokazuje nam ludzi złamanych i przegranych, czasem i tych, którzy jeszcze walczą, czasem tych pogodzonych z losem.
Znajdziemy tu opowieści z cyklu ,,uważaj czego sobie życzysz", takie które każą się zastanowić, czasem nad gatunkiem ludzkim, czasem nad samobójcą. Znajdziemy tu prawdy tkwiące w najczarniejszych sercach i zło płonące w dobrych ludziach. To dobro i zło grające cudowną symfonię, z tym, że zło gra tu pierwsze skrzypce. Puenty nie zawsze są zaskakujące ale sugestywne, często humorystyczne, a najczęściej ociekające krwią i bebechami.
I tego znajdziemy tu najwięcej- lubieżności i ostrego seksu, miłości do zadawania bólu, nurzania w ekskrementach i ludzkich wnętrznościach, perwersji...
Podsumowując- mocny, ostry i trudny niekiedy Lee. Nie dla wszystkich strawny. Nie dla wszystkich zrozumiany pod całą tą otoczką zohydzania. Choć czyta się szybko, wolałam dozować bo obrazy przez niego kreowane mocno zostawały w pamięci. Fanem wielkim nie jestem, zdecydowanie wolę nieco inaczej ubrane opowieści, aczkolwiek zmusza do myślenia. A chyba o to chodzi w dobrej literaturze.

8/10

1 komentarz: