Czy istnieje tak
wielkie pragnienie życia, że można się wyrwać z objęć śmierci? Czy zło
wyrządzone przez jednego człowieka, może wywołać lawinę ludzkich nieszczęść i
tragedii? I czy to zło da się naprawić?
Powieść Morta Castle
nie jest dla mnie nowością. Wiele lat temu dostałam egzemplarz pod tytułem
,,Zagubione dusze” i jak się okazało, jest to ta sama powieść, tyle, że wydana
w sposób nielegalny. Mort nie dostał za nią żadnego wynagrodzenia. Choć książkę
bardzo lubię i nie zamierzam się jej pozbywać, czuję lekki niesmak z powodu
tego, jak została wprowadzona na nasz rynek. Tymczasem Phantom Books Horror
przybywa z odsieczą i oto mamy pięknie odświeżony egzemplarz z tłumaczeniem
Łukasza Radeckiego. Jeszcze raz zanurzyłam się w tej lekturze i odkryłam ją na nowo.
Wstrząsający
wstęp przedstawia nam dziewczynkę
zamkniętą w piwnicy, dręczoną przez wujka, tak dramatycznie samotną ,
nie rozumiejącą co się z nią dzieje, że zwyczajnie trudno to zaakceptować. Jej
śmierć staje się początkiem wydarzeń, które połączą ze sobą osoby, wydające się bez związku. Najpierw zwyczajna
rodzina wprowadza się do domu gdzie zmarła Lisette. Matka pracująca w
kwiaciarni i zajmująca się córką Missy. Ojciec nadużywający alkoholu, pracujący
na uniwersytecie, desperacko próbujący napisać powieść (trochę mi tu Torrancem
zapachniało :D ). Nic wielkiego, ot rodzina jak wiele innych, ze swoimi
problemami mniejszymi i większymi. I z pewnością by sobie z nimi poradzili,
gdyby Lisette nie znalazła drogi do dobrego serca Missy. Obserwujemy jak
dziewczynka się zmienia, jak powoli pochłania ją zła istota. Ale nie tylko ona
jest podatna na wpływ. Jej tatuś również zmienia się w kogoś innego. Jeśli mamy
opętanie, musi być tez ksiądz, bądź pastor. Castle poszedł krok dalej i obok
sił boskich postawił jeszcze magię świata Romów. Pokazał, że opętania to nie
tylko działka z chrześcijańskiego podwórka.
I wyszło to bardzo ciekawie. Do końca nie mamy pewności, czy wszystko
skończy się happyandem i nawet końcowe strony nie mówią tego w sposób dosadny.
Castle ma dość
dobre pióro, sprawnie posługuje się sprawdzoną konwencją, nie nudzi ale też i
nie rozpisuje się za bardzo. Stworzone przez niego postacie wzbudzają w nas
emocje, są prawdziwe, charakterystyczne. Dużym
atutem tej powieści są przytoczone romskie opowieści, wierzenia, więzi
jakie spajają ten lud. Czego mi brakło? Trochę więcej informacji na temat
głównego sprawcy całej sytuacji. Kim był wujek, którego czyn wywołał lawinę
zdarzeń? Czy był katem? A może jednak ofiarą, która próbowała uwolnić się od
złego wpływu demona?
Książka dla
każdego fana horroru. Jest to jedna z tych książek, które znać wypada. Jeśli
dodatkowo lubicie ten smaczek bklasowców i stare, dobre opowieści z
dreszczykiem, podszyte socjologicznymi niuansami, na pewno nie będziecie
zawiedzeni.
Asia, a skąd Ty wytrzasnęłaś miękką okładkę z Okolicy Strachu:0?! Mam awersję do twardych okładek (bo wiesz, łatwiej taką twardą człowieka zabić więc po co ryzykować;)?). Dlatego też niczego z biblioteczki nie kupuję... Ale skąd i jak u Ciebie miękkie okładzisko to nie wiem:). No chyba, że to jest po prostu twarda tylko okładka tak wygląda;). Więc cały mój wywód jest totalnie wtedy z czapy;D.
OdpowiedzUsuńNo mogłabym powiedzieć, że zagroziłam wydawcy mordem.Prawda jednak jest taka, że to po prostu egzemplarz recenzencki :D Szczerze powiem, że nie orientuję się czy to jakiś fenomen. Okolica miała wypuścić twardą i miękką przecież.
UsuńPierwsze wydania są w twardej oprawie. Wznowienia robią w miękkiej, więc poczekaj troszkę ;)
UsuńO, dziękuję :D
UsuńDzięki bardzo!
OdpowiedzUsuńDzięki za opinię, bardzo mi się spodobała, zachęca do lektury - spodobał mi się również zarys fabuły - obiecuje solidny, "straightforwardowy" horror bez udziwnień - taki, jak lubię. Sam mam pirata, ale będę chciał kupić legalny oryginał, Planuję na tygodniach przeczytać powieść.
OdpowiedzUsuńDobry, tradycyjny straszak. Z pewnością się spodoba ;)
Usuń