,,Mrok przyczajony pod powałą zdaje się do niej mrugać.
Dziewczyna ma dość tego miejsca. Nagle, dopiero teraz to poczuła, to miejsce
przestało być jej. Coś zamieszkało na strychu, zawłaszczyło sobie całą polanę.
A może było tu od zawsze, tylko ona nie umiała tego dostrzec?”
Debiutancka powieść Bielawskiego, wypełniona wird fiction po
same brzegi. Zdawałoby się, że autor nurza się w brzydocie dolnośląskich
miejscowości, że nawet w urokach lipcowych dni dostrzega rozkład i trupi smród.
Rozgrzebuje codzienność, brak perspektyw, beznadzieję i wciąga czytelnika do
samego jądra, pulsującego pragnieniami przedwiecznych istot. Czy rzeczywiście
to tylko jego wyobraźnia, czy pod skorupką ,,normalności” coś faktycznie
nabrzmiewa by za chwilę wydostać się na tą stronę?
Główne bohaterki
poznajemy w trudnym momencie ich dorastania. Kaja i Nina nie tylko badają grunt
przed dorosłością, zmagają się z trudnymi interakcjami z innymi, stawiają czoła
szkolnym problemom. Poznają też siebie i swoją seksualność. Starają się poukładać te trudne, młodzieńcze
rozterki, jednocześnie przetrwać w świecie, którym pogardzają. Jak się okazuje,
ani ten świat, ani ludzie nie są dla nich największym niebezpieczeństwem. Dziewczyny
stoczą walkę tak o własne istnienie, jak i istnienie innych. Czy pomimo
ofiarności, odniosą sukces?
Bielawski opisując
znany nam świat wskazuje, że nasze działania, intencje, cywilizacje nawet, są
jedynie pyłkiem na wietrze. Ludzie jak i ich przyziemne potrzeby są nic nie
wartą krzątaniną. Budują swoje miasta na zgliszczach znacznie potężniejszych
istnień, które pomimo upływu stuleci, nie do końca są martwe. Gdzieś tam, swoją
zwierzęcą częścią, ludzie wyczuwają, że coś jest bardzo nie tak z ich
otoczeniem. Kulą się w swoich zadufanych wnętrzach, odwracają wzrok i łudzą
się, że wszystko się ułoży. A jeśli nawet przytrafi się coś złego, to przytrafi
się innym. I właśnie wtedy to, co tak
głęboko ukryte, wyłazi na zewnątrz, kpiąc z tej całej człowieczej naiwności.
Recenzja napisana bardzo ciekawie, ale szczerze mówiąc nie lubię "mrocznych" powieści. Wychodzę z założenia, że rzeczywistość, w której żyjemy jest wystarczająco przygnębiająca, by jeszcze ocierać się o nią w powieści. Mam jednak świadomość, że jest bardzo duże grono ludzi, którzy uwielbiają klimat grozy i horroru zarówno w literaturze jak i w filmie. Na Twój blog trafiłam dzięki komentarzowi jaki zamieściłaś na http://crochet5010.blogspot.com/. Zarówno "koszyk" jak i ten blog bardzo mi się spodobały, więc będę wpadać od czasu do czasu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń