środa, 3 stycznia 2018

,,Szczęśliwa ziemia " Łukasz Orbitowski

    Jak to jest kiedy rzeczywistość czasem zdaje się snem, naszpikowanym niedorzecznymi sytuacjami i absurdami? Wiecie jak to jest, stać z boku  i przyglądać się wydarzeniom, które tylko Wam zdają się idiotyczne, podczas gdy cała reszta świata zdaje się tego nie dostrzegać? Właśnie tak czułam się czytając tą książkę. Autor przedstawił  boleśnie realny świat, podlany tak niebywałymi zdarzeniami, że granica między prawdą, a urojeniami jest tu kruchutka jak brzoza smoleńska.






Na początku jest to typowa opowieść o dorastaniu- poznajemy kilku zaprzyjaźnionych chłopców, ich osobowości, obawy i nadzieje. Otoczeniem jest typowe miasteczko z senną atmosferą, takie które ma swoje barwne postacie, tajemnice, legendy i tragedie. Stopniowo wchodzimy w świat, zimny, brutalny, brudny, który nagle oferuje coś dobrego. Odmianę losu, spełnienie marzeń, nową nadzieję by żyć odrobinę  lepiej, by wyrwać się z otaczającej zewsząd bylejakości. Jakże łatwo ulec pokusie, wpaść w objęcia tej ułudy, nie zważając na straszne konsekwencje i ofiary jakie przyjdzie złożyć  za tą chwilę egoizmu.  
Chłopcy wspólnie podejmą to ryzyko po czym rozbiegną się po świecie testować swoje szczęście. Na miejscu zostanie jeden z nich. I chociaż wcale nie wiedzie mu się lepiej niż pozostałym, wydaje mi się najbardziej spełniony. Pozostawiony w znajomych realiach nie do końca daje się porwać wierze, że zostaną bezkarni. On wie, że kara nastąpi. Wie i przygotowuje się do tego dnia. Czy ta wiedza sprawi, że przy kolejnej okazji postąpi inaczej? Czy znajdzie w sobie dość siły by sprzeciwić się temu, co drzemie w podziemiach?
Orbitowski stworzył świetną mieszankę obyczajówki, s-f i horroru. Powieść pomimo wielorakich wątków jest przede wszystkim smutna, momentami rozczulająca, a momentami trzeba odłożyć lekturę na chwilę, gdy zdajemy sobie sprawę z tego, jak bardzo przewidywalny koniec się szykuje. Misterna konstrukcja spajająca przeszłość z teraźniejszością, nadnaturalne zdarzenia z szarą rzeczywistością, sprawia, że jest to lektura bardzo zajmująca. Jest trudna i momentami wymagająca ale na pewno ważna. Do tego te zręczne manipulacje słowne, do których mam słabość- ,,głośno cicho”, ,,połamany dzień” , czy trafne, niemalże poetyckie opisy: ,, Miasta nie śpią. Miasta przewracają się z boku na bok”. Albo ,,Oczy unosiły się na łódkach z ciemności”. Piękny język, niezły warsztat. Czytałam jednym tchem.
Czy znajdą się jakieś minusy? Jeśli ktoś liczy na fantastyczny  horror, srogo się zawiedzie. Trzeba tu spojrzeć odrobinę szerzej bo tematyka powieści rozbija się o wiele gatunków i najbardziej rozbudowany jest właśnie ten obyczajowy. Owszem, autor wprowadził akcent fantastyczny, wręcz magiczny. Znajdzie się tu tez sporo strachu ale jest to strach nieoczywisty, zaskakujący na tyle, że na początku poczujemy tylko chłodne palce na karku. Pod koniec poczujecie się jakby ktoś wam wylał kubeł zimnej wody na głowę. I wcale nie przez to, że potwór wyjdzie na światło dzienne. Akurat on, jest tu najmniej straszny.
 Jeśli jesteście gotowi zejść do podziemi i przekonać się czy warto wierzyć w cudowną odmianę losu Orbitowski pokaże Wam, jak wiele rzeczy musicie przedtem zrozumieć.



1 komentarz:

  1. Orbitowski już kilka lat krąży wokół mnie i dobija się do szczytu czytelniczych stosów. A ja wciąż mam inne pomysły na lektury. Może czas to zmienić? Dziękuję za rekomendację i zapraszam do mnie:) https://melancholiacodziennosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń