sobota, 13 stycznia 2018

,,Trylogia Księżycowa" Jerzy Żuławski

Cykl napisany ponad sto lat temu, a wciąż zachwyca i pobudza wyobraźnię. Nie wyobrażam sobie literatury s-f bez Julesa Verne, H.G Wellsa, Lema i Żuławskiego właśnie. Tę podróż na Księżyc odbywam co jakiś czas, od wielu, wielu już lat i polecam również innym .Bo pomimo upodobań  autora do podniosłego stylu, archaizmów, opisów urządzeń  czy spostrzeżeń, które dziś mogą wręcz śmieszyć, jest to lektura doskonała i wciągająca. Obserwujemy tu nie tylko starcie człowieka z siłami natury, pokonywanie barier, to również opowieść o zmaganiach człowieka z samym sobą, o nurcie życia, który nijak nie daje się obłaskawić ani poznać.






Pierwsza część to  ,,Na srebrnym globie”. Najbardziej chyba znana część, a przez mnie osobiście, najbardziej zaczytana.  Mnóstwo podobieństw do twórczości Verne, a jednocześnie wyróżniająca się ogromną ilością informacji naukowych, lub takich, za jakie miały uchodzić. Spora część jest dziś nie aktualna, część została rewelacyjnie  podmalowana przez samego autora, a część to po prostu fantastyczne bajania, które nie mogły okazać się prawdziwe. Czy to umniejsza powieści? Dziś mamy ogromną wiedzę na temat kosmosu, lotów okołoziemskich, a mimo to bawimy się tworzeniem fikcyjnych wydarzeń, jakie mogłyby się wydarzyć w przestrzeni kosmicznej. Za sto lat, kolejne pokolenie będzie patrzyło na nasz dorobek z podobnym nastawieniem, jak my odbieramy Żuławskiego.
Do całej tej konstrukcji dochodzą jeszcze filozoficzne rozmyślania na temat człowieczych zachowań i  moralności. Co stanie się z ludzkością, jeśli miałaby możność zacząć wszystko od początku? Czy z wiedzą, którą przywieźli na obcy glob, doświadczeniem i mądrością, stworzą prężną, doskonałą cywilizację? Czy po wojnach, niedoskonałych rządach i ustrojach, poznanych na Ziemi, będą z determinacją budować inny, lepszy świat? Czy nowo wyrastające pokolenie będzie umiało zrozumieć słowa i przesłanie tych, którzy z Ziemi przybyli? Żuławski kreśli pesymistyczną wizję tworzenia się nowej religii tam, gdzie miała rozwijać się nauka. Z rosnącym przerażeniem patrzymy, jak na nowo powstaje fanatyzm, jak brak zrozumienia każe wierzyć w wymyślone teorie, jak zachowanie dorosłych wypacza młode umysły, jak dobre chęci wyrządzają odwrotny skutek. Trudno zrozumieć, że ta nowa okazja staje się jedynie powodem do powielenia starych błędów, wynikającej z naszej niedoskonałości. Niejako przy okazji, dostajemy tu wspaniałe studium psychologiczne głównych postaci. Widzimy ich coraz trudniejsze relacje, konflikty i agresję. Jak mieliby kontynuować misję, kiedy do ich świadomości dociera straszna prawda, że nie będzie im dane wrócić na rodzimą planetę? I czy można się dziwić decyzjom, które musieli podejmować?
Druga część, ,,Zwycięzca”, pozwala czytelnikowi mieć nadzieję, na optymistyczny rozwój wydarzeń. Opuszczony lud księżycowy, zostaje nawiedzony przez zapowiedzianego Zbawcę. Czytelnik nabiera mocno oddechu, myśląc, że po latach, ktoś naprostuje to skarlałe plemię. Nic bardziej mylnego. W trakcie lektury doznajemy coraz głębszego smutku, że oto człowiek pomimo izolacji, wyrwania ze swego naturalnego środowiska , wytworzył kasty społeczne, system pełen niedoskonałości. Niegodziwość i zawiść  przyszła za nim przez pustkę kosmosu. Przytargał ze sobą zdolność do kreowania wyimaginowanych bóstw, tworzenia religii  na zlepku wspomnień z dawnych czasów. Oczywiście samo przybycie Zwycięzcy wywołuje skrajne reakcje- z jednej strony nabożny podziw, że oto jest, że teraz to już będzie tylko dobrze; a z drugiej bunt i podejrzliwość, no bo jak to? Po tylu latach? Z Ziemi?! No dajcie spokój, przecież nikt już nie wierzy w te bajki, jakoby na Ziemi istniało jakiekolwiek życie!
Cały tom jest  wyraźnym nawiązaniem do doktryn i dogmatów chrześcijańskich. Autor daje pstryczka w nos, pokazując jak łatwo jest mamić wierny lud, jak szybko powstają rysy i pęknięcia na linii Państwo - Kościół, a z drugiej strony,  jak dalece może się posunąć frakcja nie wierząca. Również zakończenie daje nam ewidentne nawiązania do ewangelii- dzieje  Zwycięzcy, spisane z różnych perspektyw.
Ponadto ta część, nie jest już tak mocno naszpikowana  opisami  technologii  i nauki, a bardziej filozofią i studium kształtowania się społeczeństwa. Tutaj całą  cywilizację moglibyśmy umieścić w dowolnym miejscu świata (i nie mam tu na myśli TYLKO Ziemi), a i tak widzielibyśmy przesłanie i nawiązanie do którego pił autor. Wniosek po przeczytaniu mam tylko jeden .Kochamy Mesjaszy dopóki się o nich wieszczy, dopóki nie pojawią się w naszym życiu. W momencie kiedy stają się realni, obecni, nie jesteśmy w stanie tego udźwignąć.  Głównie o tym jest ta część cyklu, a jej zakończenie płynnie przenosi nas do kolejnej.
,,Stara Ziemia” przemieszcza  nas z powrotem na rodzimą planetę, a tocząca się akcja jest równoczesna z wydarzeniami części drugiej. Znajdujemy się na przełomie  XXIX i XXX wieku, który autor usilnie stara się zabarwić w duchu s-f, a mimo to, czytelnik widzi stroje z epoki, niedorobioną heroinę,  fantastyczne ustrojstwa zdają się wręcz śmieszyć. Nie na tym jednak skupia się pomysł. Tutaj mamy Europę zbitą w  jeden, zjednoczony twór. Ustrój panujący jest tradycyjną utopią- owszem, nie ma głodu, wojen, każdy ma dach nad głową. Ale jak każda utopia, ta również ma wady. Tutaj powstały zróżnicowane kasty ale nie pod względem finansowym .Tutaj mamy z jednej strony masy pozbawione możliwości nauki i  pogłębiania wiedzy, odseparowane od sztuki, karlejące niczym te, pozostawione na księżycu; a po drugiej stronie klasę ,,mędrców”, do których zaczyna docierać , ze znowu poszliśmy w złą stronę. Naturalnym biegiem rzeczy jest rewolucja. Ale jakże inna jest to rewolucja! Jak dociec gdzie jest granica między nauką, a wiarą, jak wybalansować miedzy pragmatycznością, a duchowością? I czy ostatecznie da się odpowiedzieć na to pytanie? Ile jeszcze ustrojów politycznych musi przerobić  rasa ludzka by znaleźć ten właściwy? I czy takowy w ogóle istnieje?
Najmniej znana część, wymagająca najwięcej skupienia, zrozumienia, że wciąż jesteśmy na drodze do obalenia kolejnego mitu, rozpoczęcia kolejnej rewolucji…



1 komentarz:

  1. Zainteresowałem się, mam nadzieję, że znajdę kiedyś czas na tę lekturę. No i przede wszystkim same książki. :D
    Dopisuję więc do mojej listy, moje klimaty! :D

    Pozdrawiam jeżowo
    Nikodem z https://zaczytanejeze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń