poniedziałek, 2 lipca 2018

,,Złe" M.J.Chmielewski


     Są takie książki, których czytanie po prostu boli. Historia, która wyszła spod pióra Chmielewskiego taka właśnie jest i nie wiem jakie trzeba mieć granice by tego nie poczuć. Wstrząsająca, dosadna, mocna i przede wszystkim głęboko tragiczna. Temat pewnie i oklepany bo to i przemoc i wóda i bieda. Ale z pewnością nie spodziewacie się tego, co Was tam spotka.










     Jeszcze jedna propozycja literacka, kolejnego młodego, polskiego twórcy. Opowieść o tym, gdzie rodzą się prawdziwe koszmary i prawdziwe potwory, o bezsilności i bierności, o bezduszności, która raz dokarmiona, będzie się domagać coraz większych ofiar. O domu, który nigdy domem nie był i dzieciństwie, które nie miało szans nim być.
     Jasińscy są rodziną jak wiele innych. Żyją w niewielkim miasteczku, matka zajmuje się dorastającą córką i dwoma synami, ojciec łapie każdą fuchę jaka się nawinie. Wiadomo, że czasem coś wypije, czasem szturchnie żonę gdy za głośno wyrazi swoje niezadowolenie ze zbyt małej wypłaty. Dzieci też spokoju nie dają, a prawdziwy mężczyzna potrzebuje spokoju i posłuchu. Spotkań z kolegami. Spolegliwej żony. Zakrapianego spotkania. Nic nie układa się jak trzeba, z biegiem czasu ojciec coraz bardziej pogrąża się w alkoholowym odmęcie i wprost proporcjonalnie rośnie jego chęć dominacji. Żeby nie było buntu w domu, swoje czyny wspomaga przemocą, na początku tylko fizyczną, później również psychiczną. Uzależnia swoje ofiary od siebie, umiejętnie zaszczepia w nich strach przed protestem tak skutecznie, że nawet przed sobą nie są  w stanie przyznać, że coś jest cholernie nie tak.
   Książka jest napisana prostym, autentycznym  językiem, krótkimi rozdziałami jak smagnięcia pogrzebacza. Budzi najpierw zmieszanie, później niedowierzanie, aż  w końcu rozpacz, jednocześnie nie pozwalając przerwać. Czytając ma się nadzieję, że to wszystko o czym pisze autor znajdzie swoje dobre zakończenie. Ale tak jak wartkie, nawarstwiające się wydarzenia nie zwalniają  przez całą powieść, tak i na końcu dostajemy podwójnego shota dodatkowo popitego bimbrem z piwnicy Jasińskich. I podpalonego.
     Chmielewski zmanipulował mnie do tego stopnia, że w pewnym momencie dotarło do mnie, że nie dam rady dalej czytać, a po chwili przewracałam następna stronę. Zafascynowana i oburzona wciąż brnęłam dalej w piekło jakie może się dziać w dowolnym miejscu, w dowolnym domu. Eskalacja brutalności, niedorzeczność rozwiązań do jakich posuwał się Jasiński, bezradność dzieciaków, wybory jakich wszyscy dokonywali i splot nieprawdopodobnych wydarzeń, złożyły się na naprawdę świetną powieść pomimo niezwykle trudnego tematu jakiego dotyczy.

     Książka porusza głęboko emocjonalnie. Gra na uczuciach tak bardzo, że jak następnym razem  usłyszysz znajome krzyki u sąsiadów, z pewnością przystaniesz i się zastanowisz. 

3 komentarze:

  1. Świetna książka!!! Moje odkrycie tego roku. Chmielewski jest rewelacyjny. Pisałem o tej książce na moim blogu. Zdecydowanie warto przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie Michał Chmielewski to człowiek, którego stać na to żeby zdobyć w przyszłości jakąś nagrodę. Facet jest niesamowity. A "Złe" jest "najgorszą" książką jaką czytałem w życiu...
    Niedawno skończyłem "Zrobiłbym coś złego". Inne. Powiedziałbym, że weselsze. Sporo dowcipu. Ale czytasz i czujesz, że to wszystko się wkrótce rozpier***i... Też mocny tytuł. Łap się jak tylko możesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam Twoje emocje po przeczytaniu ,,Złe". Trochę po nich zwlekałam z lekturą, teraz już wiem przed czym przestrzegałeś ;) Pewnie sięgnę jeszcze po Chmielewskiego bo również uważam, że tym co pisze zasługuje na to by go zauważyć. Fajnie gdyby pisał więcej ;)

      Usuń